Spojrzałam lekko zaniepokojona na Tyvse. Skąd ona to wiedziała? No wiem, że jest boginią, ale przecież nawet jej moc ma swoje ograniczenia. Może wyczuła obecność Jupitera.
- Ja...
- Oh, nie tłumacz się. To Mars prawda?!
Cała aż kipiała. Kłęby czerwonych oparów zalewały mi pokój.
- Tyvsa, ja nie...-próbowałam protestować. Przerwała mi:
- Ty kłamco. Ja ci zaufałam. Dawałam ci dach nad głową, jedzenie. Wtajemniczyłam cię w nasze tajemnice!! Ty, pieprzona zdrajczyni! Jak mogłam się tak oszukać?!
- Tyv, ja rozmawiam z Jupiterem!-wykrzyknęłam. Alfa znieruchomiała. W zanadrzu miała chyba jeszcze kilka pięknych i wyrafinowanych przekleństw, ale nie pozwoliłam jej dojść do słowa.
- On mnie wybrał! Próbował ci pomóc! Ja próbowałam!
- Kłamiesz!-warkneła.- Gdybyś chciała mi pomóc już dawno byś mi o tym powiedziała.
Wytknęła mi mój największy błąd. Skrzywiłam się.
- To fakt. Powinnam ci o tym powiedzieć od razu.
Jej twarz płonęła, jednak powoli zaczęła się uspokajać.
- Przepraszam.-wyszeptałam.
- Chcę porozmawiać z Jupiterem.-rozkazała, to nawet nie była prośba. Podałam jej medalion. Założyła go i przez kilka minut milczała. Przez jej twarz przemykało tyle różnych emocji. Gniew, sfrustrowanie, nadzieja, a nawet cień uśmiechu.
- Możesz zostawić. Jednak jeżeli jeszcze raz o czymś mi nie powiesz, nie ręczę za siebie.
Przytaknęłam. Wiedziałam, jaka przerażająca potrafi być, jeżeli się wkurzy.
- A teraz, na ćwiczenia.
Wyszłam z pokoju. Bałam się spojrzeć jej w oczy. Poszłam na dziedziniec. Zobaczyłam Alexa w towarzystwie Makiego i Demetire. Zawołałam go.
<część dalsza Alexa>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz