piątek, 30 stycznia 2015

Od Alex'a

Ah, jak ja uwielbiam być torturowany. Zapach twojego pieczonego ciała o poranku i potworny ból głowy, który rozsadza cię od środka. Czego można więcej chcieć? Ale miało to też swoje dobre strony. Tak, dobre. Miałem wiele czasu na rozmyślania. Gdy ciało zwijało się w męczarniach, umysł dryfował sobie w przestworzach. Doszedłem do kilku ważnych wniosków:
1. Jestem skończonym idiotą. Równie dobrze zamiast tu wchodzić, mogłem związać się i podać Marsowi na złotej tacy.
2. Od dziś mam alergię na bogów. Powinien mi lekarz wydać taki papier. Alergia na bogów: grozi uduszeniem, dostaniem niańki, torturowaniem, a w częstych wypadkach śmiercią.
3. Nie kocham Eleny. Nie patrzcie tak na mnie. Fakt, kochałem ją. Ale zrozumiałem dopiero teraz, że.. Ona nie jest dla mnie. Kochała kogoś innego, ja to uszanowałem i nawet było mi z tym dobrze. Oczyściłem się z goryczy i poczucia niesprawiedliwości. Wreszcie czułem się wolny.
Gdy Mars opuścił twierdzę, poczułem przy sobie obecność Clare. Z tych 20 osób tylko jej nie udało mi się uratować. Głaskała mnie po głowie i szeptała moje imię. Odpłynąłem. Obudziłem się w jakimś jasnym pomieszczeniu. Światło raziło mnie po oczach. Zasłoniłem ręką oczy. Czekaj, czekaj... Ręką?!! Podniosłem się gwałtownie na łóżku. Ręka. Nie łapa. Ręka!
- Spokojnie, Alex. Już wszystko w porządku. Jesteś bezpieczny.-powiedziała do mnie Clare, próbując mnie uspokoić.
- Ja mam ręce!-wysapałem przerażony. Uniosłem kończyny w górę i przyjrzałem się im. Dwie ręce z pięcioma palcami. Co chwila zginałem je w pięści. Oczy otworzyły mi się szeroko ze zdumienia.
- Jestem człowiekiem.-wyszeptałem.
- Tak.-Clare zrobiła smutną minę.- Mars cię zamienił po torturach. Tak mi przykro.
- Ale przecież to nie twoja wina.-zaoponowałem.
- Nie, ale i tak czuję się winna. A do tego...
Głos jej się załamał. Po policzkach spłyneły jej łzy. Czułem, że to nie koniec złych wieści.
- Czy ja o czymś nie wiem?
Z jej pięknych oczu bił ogromny smutek.
- Alex.. Ty jesteś niemagiczny. Ty już na zawsze pozostaniesz człowiekiem.
Zachwiałem się, jakby ktoś na mnie wpadł. Potrzebowałem kilku chwil, by przyswoić tę informację i uspokoić się, by nie mówić męskim sopranem.
- Ale jak to?
- Zamiana w człowieka następuje tylko wtedy, gdy sam to robisz albo ktoś cię zmienia.
- To niech Tyvsa mnie zmieni.
- To nie tak. Jak ktoś cię przemieni to tylko on może to odwrócić.
Z niemocą opadłem na poduszki. Czyli pozostanę taki już na zawsze? Ja nawet chodzić w tym ciele nie umiem! Przetarłem twarz ręką i dotknąłem swoich włosów. Były ciemne i kontrastowały się z moją jasną skórą. Ręką odkryłem z siebie kołdrę i przerzuciłem nogi przez łóżko. Popierając się dłońmi, wstałem. Prawie od razu, nie czując swojego środka ciężkości, upadłem. Czeka mnie długi, i dość bolesny, trening

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz