wtorek, 27 stycznia 2015

Od Zero BlackFire- c.d Lysterii

-A teraz się uspokój, ok?-spytałem gdy skończyliśmy.
Tylko tak mogłem jej pomóc. Byłem trochę smutny. Nie no dobra, nie będę nikogo okłamywać, byłem naprawdę mocno smutny. To co powiedziała Lysteria, może jest prawdą? Jestem dupkiem wiedziałem to od samego początku, już od moich urodzin. Skończony idiota ze mnie, już nikt mojego życia nie uratuje. Wszystko do d**y. Aż odechciało mi się żyć.
-Ok.-odparła.
Burza ustała. Czy to ona ją stworzyła? Chyba. Ruszyliśmy do zamku w milczeniu. Cały czas myślałem i myślałem.
~~ZWARIUJE!!! Za dużo tego wszystkiego! Na tyle pytań szukam odpowiedzi, a na żadne nie znam! Nie no dobra, na jakieś tam znam, ale nosz kurde no! Po prostu świetnie! Lepiej być nie mogło! Zabijam co popadnie, moje ciało przejmuje jakaś nieznana mi dotąd dusza, dwie wadery się we mnie zakochały, w takim kretynie jak ja! Jak można się zakochać w takim palancie. Gorzej być nie mogło.
-Ej, co ty taki zamyślony?-moje rozmyślanie przerwała Lysteria.
Spojrzałem na nią smutno. Nie wiedziałem co powiedzieć. Humor mi się całkiem zepsuł.
-Nie...-miałem coś powiedzieć, ale urwałem.
Nagle usłyszałem jak coś wielkiego biegnie w naszą stronę. Ziemia trochę drżała.
-Czujesz to?-spytałem ją, patrząc się w ziemię.
-Ale co?-nie rozumiała.
~~Może mi się wydawało? Nie. Jednak nie.
W naszą stronę biegłe jakiś czarny byk.
~~A jednak gorzej być mogło. Jeszcze jego tu zabrakło! Super! Nareszcie mogę się na kimś wyżyć!
Straciłem w połowie kontrolę. Przemieniłem się. Ze złością w oczach patrzyłem na byka. Szczeknąłem w jego stronę. Byk przyśpieszył.
-Lysteria idź się schować.-rozkazałem.
-Ale...
-Proszę.
Schowała się w krzakach i patrzyła co ja robię. Znowu patrzyłem na byka.
-No chodź, debilny byku!-krzyknąłem do byka-Boisz się?! Uciekasz?! Strach cię obleciał?!
Byk coś tam byknął, biegnąc prosto na mnie.
-Fajnie.-mruknąłem do niego.
Nareszcie do mnie dobiegł. Biegł prosto na mnie, chciał mnie staranować.
-Zero!-krzyknęła przerażona Lysteria.
W ostatnim momencie skoczyłem nad bykiem i ugryzłem go w garb. Usłyszałem ryk zwierzęcia, zeskoczyłem.
-Spokojnie panuje nad sytuacją. Muszę się na nim wyżyć.-oznajmiłem.
Byk spojrzał na mnie wściekle. Odsłoniłem kły. Rzucił się na mnie. Nie zdążyłem odskoczyć. Udało mu się zrobić ranę na mojej prawej łapię. Polała się krew.
-Zero!-usłyszałem głos.
Zacząłem kuleć. Ze złości spaliłem pobliskie drzewo. Całkowicie straciłem kontrole.
-Przeklęty byku, na co czekasz?!-darłem się na cały głos-Dobij mnie!!!
Byk rzucił się na mnie. Skoczyłem na niego i powaliłem. Zacząłem go torturować. Odrywać mu członki i podpalałem jego sierść. To wszystko było straszne. Ostateczny cios było podpalenie. Po minucie zamiast byka był proch. Dyszałem ciężko, jeszcze nie byłem przemieniony. Lysteria patrzyła przerażona. Było mi mało. Zacząłem podpalać drzewa ze złości. Nie wiem co mi się stało. Po jakiś 2 godzina uspokoiłem się. Wróciłem do mojej normalnej postaci.
-Zero żyjesz?-spytała przerażona Lysteria.
-Niestety już cztery lata.-mruknąłem smutny.
Jeszcze nigdy się tak nie czułem.

<Lysteria?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz