Wbiegliśmy do zamku. Przecież musiało jeszcze trochę zostać. Wpadłam do swojego pokoju. Zaczęłam przeszukiwać swoje rzeczy. I było tam. Trochę wody z Morza Księżycowego. Zero i Lysteria stanęli przy mnie.
- Co ty zamierzasz zrobić?-zapytał Zero. I za to go uwielbiałam. Nie zadawał zbędnych pytań.
- Ostatnio przydarzyło mi się coś co możliwe, że ci pomoże. Teraz pochlapie cię wodą i zamienisz się w bęstię.
- Ale ja nie zawsze nad tym panuje.-zaoponował. Przyznałam mu rację.
- Tak, ale ja panuje nad emocjami. Uspokoje cię.
Lysteria podeszła do Zero i położyła mu łapę na ramieniu.
- To niebezpieczne.-powiedziała do niego. Coś zakłuło mnie w okolicy serca. Uczucie, którego jeszcze nie doświadczyłam. Czy to była.. Zazdrość? O nie. Tylko nie to.
- Ufasz mi?-zapytałam.
- Tak.
Wzięłam flakonik i zawartość wrzuciłam na basiora. W tej samej chwili Jupiter odezwał się w mojej głowie.
- Nie!
W mojej głowie zaczęły kiełkować podejrzenia. Zero zaczął się zmieniać. Przeobraził się w bestię. Spróbowałam znowu się skupić. Nic to nie dało. Aura nie chciała się tworzyć. Zero rzucił się na mnie. Wbił mi pazury w brzuch, popłynęła krew. Straciłam oddech.
- Zero, ufam ci. Zawiodłam cię.
- Elena!-wykrzyknęła Lysteria. Próbowała odciągnąć Zero. Basior stał jak skamieniały. Musiałam coś powiedzieć, by go złamać.
- Zauroczyłam się w tobie.
I wtedy straciłam przytomność. Obudziłam się w jakimś białym pomieszczeniu. Nade mną stały dwa wilki. Tyvsa i Zero.
<ciąg dalszy Tyv, Zero>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz