-Sea, zamknij się!- wydarłam się na siostrę, która parę minut temu, bez ostrzeżenia wparowała mi do komnaty i całkowicie popsuła humor... i samokontrole, z resztą też.
-Tyvsa, uspokój się- starała się mówić spokojnym głosem, ale widać było, że ma dość mojego zachowania.
-Ja mam się uspokoić, posrało! To ty ogarnij tą swoją zapchloną dupę i przestań mówić tylko o tym jaka to ty jesteś samotna! Jest wojna, nie czas na rozpaczanie po wilkach, którymi i tak gardziłaś- w pokoju robiło się gorąco, Seanit zrezygnowana podeszła do okna i je otworzyła.
-Pamiętaj o rodzinie, to my się liczymy- przesadziła!
-Walczę dla was, robię to wszystko dla WAS, rozumiesz dla WAS, dla CIEBIE, która nie umie tego docenić, bo jest gówniarą, która nie ma poczucia co jest dobre, a co złe. Tylko nam zagrażasz, najlepiej było by jakbyś umarła!- wadera szybko wyszła z komnaty i zamknęła za sobą drzwi, z potwornym trzaskiem. Przysięgam zabiję ją, jak będzie tak dalej robić. Przysiadłam na łóżku. Nagle poczułam że ktoś, z daleka kontaktuje się myślami z kimś od nas. Podniosłam się i nadal wściekła, ruszyłam w stronę miejsca, z którego to wyczuwałam. Nauki Kendry, chyba jednak nie poszły w las, skoro nadal umiem wyczuwać, takie głupoty. Trop, bo nie wiem jak inaczej to nazwać, doprowadził mnie do komnaty Eleny. Otworzyłam z impetem drzwi i weszłam do środka, nie czekając na zaproszenie.
-Musimy porozmawiać- wadera spojrzała na mnie z dezorientacja, kiedy to powiedziałam.
-O czym?- spytała
-O życiu- powiedziałam sarkastycznie- a dokładniej o tym, że się z kimś kontaktujesz, z kimś spoza murów naszego zamku.
<Elena>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz