niedziela, 25 stycznia 2015

Od Lysterii- c.d Caspina

Chodziłam po pokoju przydzielonym mi i Elenie. Krążyłam bez przerwy rozmyślając o tym co się stanie. Przeżyjemy ,czy nie, ocalimy dom ,czy będziemy musieli uciekać? Odpowiedź pojawi się za 30 min? Godzinę? Wojska Marsa i Neptune masakrują zapewne pałac i wszystko co staje im na drodze. Mamusia i Tatuś... urocze spotkanie. Przetrząsają komnaty ,rozrywają poduszki ,rozbijają wazony. Nie tylko ,po to by nas znaleźć ,lecz by zabrać coś dla siebie. Zmieniłam się w człowieka i założyłam zbroję. Była czarna z elementami turkusu i czerwieni. Myślałam ,że moja głowa zaraz wybuchnie. Nie dość ,że jestem w części armii ,która ma małe szanse na przetrwanie ,to jeszcze jestem wybrańcem przepowiedni. Nic cudowniejszego nie mogło mnie spotkać tego dnia. Sprzeczne emocje kotłowały się we mnie i nie wiem czy to po prostu ja czy Elena. Chciałam jednocześnie wybiec na przeciw armii i wydłubać oczy wrogim bogom ,ale też schować się w najciemniejszym zakamarku całego zamku i przeczekać tam całą bitwę. W całej tej mieszaninie szczęścia ,złości ,rozpaczy euforii, smutku i nie wiadomo czego jeszcze słyszałam głos namawiający mnie do zmiany armii. I głos Neptune i Marsa jednocześnie próbowali zmienić moje nastawienie do tego co robią ,i oczywiście wcielić mnie do swojej armii. Alex mówił mi ,że są tam głównie sprzątaczki i kucharki ,ale nożem każdy może zabić. Co nie zmienia faktu ,że każdy wojownik przybliża ich do zwycięstwa. Ustaliłam już z Tyvsą ,że będę walczyć w dwóch postaciach. W końcu jako człowiek nie podgryzę nikomu gardła. Jako wilk nie pojeżdżę konno nie postrzelam z łuku ,ani nie użyję sztyletów. Pamiętam ,że na treningu ktoś śmiał się ,że wyglądam jak elf ,który może zabić i trzonkiem sztyletu. Wczoraj był to żart ,a teraz mam nadzieję ,że to prawda. Na wszelki wypadek wzięłam jednak srebrny łuk z naostrzonymi końcami. Podeszłam do schowku na broń. spojrzałam na piękny, czarny, zdobiony kołczan i na strzały. Spojrzałam na nie. Wybuchające, zapalające, z trucizną na bazie czosnku i oczywiście wszystkie srebrne. Kto wie czy tylko wilki i ludzie są we wrogiej armii? Jeżeli znajdują się tam też wilkołaki i wampiry to jestem ubezpieczona.
Przypomniałam sobie słowa rzemieślnika ,który wykonał dla mnie kołczan. Był magiczny ,ponieważ strzały nigdy się nie kończyły. Tyle dobrze. Elena przyglądała mi się jak gładzę broń.
-Chcesz ją wypróbować?-spytała
-Wyczytałaś z mojej aury?-odpowiedziałam pytaniem.
-Twoja aura jest jak bagno ,nie da się przez nią przedrzeć, twoje emocje są tak zmieszane...
-Chciałabyś sobie poćwiczyć rzucanie ,,aurowych " czarów?
-Bardzo chętnie.- odpowiedziała. Czas płynął szybko ,a przez wodne okno ,które stworzyłam strzały unicestwiały naszych przeciwników. Jednak to było za mało ,i nawet aury Eleny nie pomagały. Przeciwników było za wielu ,ale przynajmniej nie ,aż tak dużo jak na początku.

<Ktoś też ma ochotę pisać o bitwie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz