Postanowiłam przez kilka długich minutek trzymać ją w niepewności. To takie fajne, kiedy ktoś myśli i myśli, a ty jednym słówkiem
możesz zadecydować.
- Niech ci będzie - zgodziłam się. W pewnym sensie wadera była dość podobna do mnie. Oczywiście nie pod względem wyglądu! Ciężko mi
to przyznać no, ale jest ładniejsza. Jej futro jest takie emm... Mroczne. Z pewnością niektórzy się jej boją, ale jest miła...
Natomiast ja... Ja jestem przyjazna tylko z wyglądu. Jestem wilkiem w owczej skórze... I to dosłownie.
- O czym myślisz? - zapytała Elena i spojrzała na mnie zaciekawiona.
- O wszystkim i o niczym - odpowiedziałam przymykając oczy. Byłam już zmęczona... Najlepiej by było położyć się na kamieniu, poczuć
niewiarygodną błogość snu i odpłynąć do krainy Morfeusza... Niczego więcej nie potrzebowałam.
- Uważaj! Drzewo! - ostrzegła mnie wadera. Niestety już za późno. Naprawdę myślałam że tam nic nie ma! A tu taka niespodzianka. Aż
zobaczyłam gwiazdy i zatoczyłam się. Gdzieś w oddali usłyszałam śmiechy, które doprowadziły mnie do lekkiej złości. Phi. Nawet Ele
chichotała.
- Co? Zamyślić się nie można? - mruknęłam i chwiejnie stanęłam na łapach.
- Nic ci nie jest? - odpowiedziała pytaniem na pytanie moja chwilowa towarzyszka.
- Naprawdę myślałaś że mogło mi się coś stać przy zderzeniu z drzewem? Lekki zawrót głowy ot co - uśmiechnęłam się triumfalnie.
Chciałam pokazać że wszystko jest w porządku.
- Skoro tak twierdzisz - wzruszyła ramionami i poszłyśmy dalej. Moje oczy rozwarły się ze zdumienia. Przed nami było wysokie wzgórze.
I że niby ja mam się na to wdrapać? Nie ma mowy!
<Elena>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz