Wstałem w bańce, co było dosyć trudne i zacząłem (próbowałem) przegryźć bańkę. Kaigy coś tam bredził przepraszając mnie, przyglądając mi się uważnie. Próbowałem przegryźć, wydrapać i zrobić dziurę w bańce-nic nie pomogło. Zmrużyłem oczy, spoglądając na waderę, która zamknęła mnie w bańce.
-Wypuść mnie!-ryknąłem, a ona kiwnęła przecząco tym pustym łbem.
~~Wredna suka!
Zrezygnowany, oraz wściekły usiadłem. Spojrzałem na Kaigy'ego z nieufnością i rzekłem zamykając łapami uszy:
-Bla bla bla... Przestań bo od twojego głosu ogłuchnę...
-Znowu się zaczyna...-mruknęła Elena.
Zignorował to i mówił dalej:
-...więc żyjmy w zgodzie, ok Rahmi?
-Oczywiście, że nie.-uśmiechnąłem się, a potem spojrzałem w dal lasu, z którego wychodził Zero-Więc oszczędź mi czasu i odejdź z tond zanim wydostane się z tej bańki i skopie ci dupę...
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?-spytał.
-Nie i nie mam zamiaru więc idź z tond bo na twój widok rzygać mi się chcę.
Kaigy najwidoczniej stracił cierpliwość.
-K*rwa ja chcę się pogodzić, nie ogarniasz tego?!-warknął Kaigy.
-No i?
Zero podszedł do Kaigy'ego i złapał go za ramię. Szepnął mu coś do ucha.
-Zaraz wrócimy...-odparł Zero patrząc na mnie znacząco, zabierając Kaigy'ego.
Zostałem z waderami, super! Oparłem łep o łapę, patrząc to na jedną waderę to na drugą.
<Elena, Lysteri?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz