-To tak można?
-Wiesz, on to Bóg śmierci, król Henhold, czyli podziemia, miejsca gdzie trafiają umarli- szliśmy korytarzami, aż w końcu wydostaliśmy się na powietrze, odetchnęłam z ulgom, szczerze mam dość zaduchu panującego w tym przeklętym miejscu.
-Czyli jak mam chodzić?- to pytanie, brzmi tak absurdalnie... no ale cóż nie każdy żyje z tą postacią, od zawsze.
-Po pierwsze ręce trzymaj trochę dalej od ciała, niech ci swobodnie zwisają, bo gdy chodzisz taki spięty, szybko się zmęczysz- chłopak się rozluźnił, jednak trochę za bardzo, gdyż prawie że się schylił- plecy prosto, łopatki ściągnięte do siebie... ale nie do przesady- uśmiechnęłam się do niego, a on starał się wykonywać moje polecenia, co wychodziło mu lekko niezdarnie. Nagle usłyszałam za sobą kogoś. Głos tej osoby zdawał mi się znajomy, jednak nie wiedziałam czyj był. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam siostrę mojego partnera, w towarzystwie jakiejś innej wadery. Auriel jak zwykle szła z ogromną gracją.
-Tyvso, medalik- powiedziała do mnie surowo. Zapomniałam dać Demetire medalion księżyca! Jak mogłam być tak głupia!
-Nie tak ostro, sama jej go dam- uśmiechnęłam się do niej złośliwie, a ona parsknęła. Maki ma rację Henhold zmienia, nie spodziewałam się że kiedykolwiek, Auriel będzie taka... nie miła- zostań pomóc mu się nauczyć chodzić, a ty masz mnie przenieść do podziemi- powiedziałam ostro do towarzyszki Auri, a ona stała jakbym powiedziała do niej "cześć", a nie zachowywała się jak okropna suka.
-Dobrze, wasza wysokość- powiedziała, a Auriel podeszła do Alex'a i zaczęła mu coś tłumaczyć. Wadera położyła na mnie swoją łapę, poczułam lekkie zawroty głowy, a potem trafiłam do dziwnie znajomego, ciemnego pomieszczenia.
☾☼☽
-Hej, mała!- powiedziałam do córki i uściskałam ją na przywitanie
-Witaj, mamo!- wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia
-Tutaj, każdy rozwija się szybciej- usłyszałam za sobą głos, wadery która się tu przeniosła
-Jak się nazywasz?
-Jestem Jilin, główny doradca Boga śmierci Maki'ego
-Więc, Jilin mogła byś nas na chwilę zostawić samych?- wadera kiwnęła głową twierdząco i opuściła, chyba jedyny kolorowy pokój w całym królestwie mojego partnera. Ściągnęłam ze swojej szyi medalik i spojrzałam na jego oczko, nie było koloru oczu małej... jego barwa zmieniła się na kolor przypominający lekko moje oczy.
-Co to?- spytała
-Coś dla ciebie, coś co pozwoli ci się spotkać z prababcią- uśmiechnęłam się do niej miło, a potem wyciągnęłam w jej stronę ręce i prawie nałożyłam medalik, prawie bo za sobą usłyszałam głos Elise, krzyczącej "nie"
<Alex, jak nauka? Elise?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz