sobota, 14 lutego 2015

Od Lysterii-c.d Tyvsy

Tyvsa Kendra... wadera ,która przestaje wzbudzać we mnie respekt ,a zaczyna nienawiść i ogólne obrzydzenie. Co ona sobie wyobraża?! Początkowo daje do zrozumienia ,że ma dość tego ,że każdy przychodzi do niej z zażaleniami i problemami ,a teraz irytuje się ,że z problemem do niej nie przyszłam. Wściekłość rozpierała mnie od środka. Żołądek mi się ściskał i ledwo powstrzymywałam falę wody ,która chciała walnąć ją prosto w łeb. Minął może miesiąc ,miałam jeszcze całe 8 na powiedzenie jej o tym. I to poetyckie porównanie... dać d**y Marsowi? Przepraszam ,ale jeżeli widzi ,że jestem w ciąży ,nie z własnej woli ,to powinna domyśleć się ,że zaspakajanie potrzeb mojego ojca to nie moje pragnienie. Z resztą właśnie . Ojca. 
-Myślałam ,że pan Maki raczy Cię o tym powiadomić!-wydarłam się jej prosto w twarz. Spojrzała mi wściekle w oczy chcąc ,żebym się uciszyła.- Nie Tyvso. Mam dość siedzenia cicho gdy inni mówią. Wszyscy mi przerywają ,ale ja nie zamierzam być teraz cicho. Po pierwsze. Ja akurat mogę sobie znaleźć dom gdzie chcę. Moi rodzice mocno chcą ,abym ze swoimi umiejętnościamido nich dołączyła.
-Głupia mogę Cię zabić jednym dotykiem! Naprawdę chcesz mi się stawiać?!
-I co osiągniesz zabijając mnie? Uważasz ,że chcę przejąć watahę od Ciebie ,że chcę przejąć władzę i zacząć jaką tyranię? Nie nie zamierzam. Jestem wierna i lojalna twojej osobie ,jednak twoje działania są według mnie zbyt radykalne.
-O czym ty mówisz?!
-Chociażby Seanit. Kochane siostry i nagle ta ukochana ,umiejąca wybaczać, miłosierna ,dająca każdemu szansę ,uważająca ,że każdy ma prawo do życia ,umiera. Jak to możliwe. Nie zamierzam tego nikomu mówić ,ale...- uśmiechnęłam się złośliwie- to daje do myślenia. Nie wiem czy każdy czułby się tutaj bezpieczny. 
-Zostaniesz ukarana.-odparła tylko sucho.- Nie masz prawa spotykać od tond Anubisa. Twoje dziecko... zostanie zabite. Zaraz po urodzeniu.- wszyscy wlepili w nią oczy. Maki podszedł do niej.
-Tyv ,ale ... no... może coś bardziej... lekkiego? Bez niej , Anubis stanie po stronie Marsa-powiedział do niej.
-Nic mnie to nie obchodzi!- Anubis zniknął. Tyvsa spojrzała na mnie władczo.
-Kobieto ,nie czujesz ,że mam 16 lat?!-łza spłynęła mi po policzku. Jak na mogła.
-Taka jest kara za łamanie zasad.-odpowiedziała widocznie szczęśliwa.
-Wiesz co przeżyłam! Powinnaś chociaż mnie zrozumieć!
-Ty? Nic nie przeżyłaś! Raz Ci złamali serduszko i tyle- powiedziała z udawaną troską. Maki podszedł do niej.
-Zapanuj nad sobą Tyv. Co ty robisz?! Uspokuj się!
-Nie mam nad czym panować!- krzyknęła.
-Wiesz co planuje Ozyrys. Anubis już ma pewnie datę ślubu! Otrząśnij się- powiedział jeszcze Maki.
-Nie przejrzałaś mojej pamięci ,może i dobrze. O średniowiecznych torturach powinnaś coś wiedzieć. Ale czy uważasz ,że tylko ty masz prawo kochać? Przeżywam coś podobnego ,jak ty kiedyś! Jako śmiertelniczka pokochałaś boga śmierci ,czyż nie? Dlaczego tylko ,ty możesz być szczęśliwa? Dlaczego nie chcesz ,by ktoś inny ,też znalazł spokój i miłość?! Dlaczego jesteś taką pie*rz*oną egoistką?!
-...

<Tyvsa?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz