-Ło matko, przestań bo zaraz się wzruszę!-Rahmi udawał, że ociera łzę.
Udawałem, że tego nie słyszę, tylko się uśmiechałem. Ruszyłem w stronę pobliskiego lasu. Nie był duży, rosła tam grupka drzewek, nawet nie powinienem nazywać go lasem. Nic się raczej nie stanie, jeśli je podpalę... Będzie fajnie. Uśmiechnąłem się.
-Teraz moja kolej.-oznajmiłem przemieniając się.
Już miałem podpalić drzewa, lecz oczywiście mój kochany kuzyn musiał mi wszystko zepsuć. Piorun walnął w drzewa, a po chwili zostały po nich tylko prochy. Mocno się wkurzyłem.
-Rahmi, ty skończony idioto!-warknąłem na niego-Teraz była moja kolei!
-No co oszczędziłem ci trudu.-oznajmił i oczywiście nie wiedział o co chodzi.
Tego było za wiele, rzuciłem się na niego, a on nie zdążył odskoczyć. Zacząłem go gryźć, a on mnie kopać. Biliśmy się tak chyba z 2 godziny. Elena nie mogła już na to patrzeć, więc z trudem odciągnęła mnie od Rahmi'ego.
-A było tak fajnie...-mruknął.
~~On to bierze za zabawę!?
Próbowałem się wyrwać, ale nic z tego. Spojrzałem na Elenę ze złością w oczach, ale i też z wdzięcznością.
-Musimy oszczędzać siły, a nie bić wszystkich i wszystko na prawo i lewo.-oznajmiła.
Miała rację. Znowu byłem sobą.
-Wybacz, nie panowałem nad sobą...
<Elena?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz