Uśmiechnęłam się ze łzami w oczach. Przytuliłam Lucasa, który był teraz w ciele rdzawobrązowego kota.
- Ta satanistka to Lysteria.-powiedziałam, odkładając go na ziemię.
- Ok, ale dlaczego jestem kotkiem?!-spytał skonfundowany. Zrobiłam zmieszaną minę.
- Zrobiłyśmy wymianę dusz.-wytłumaczyłam.
- Że co?!
Doskonale wiedział co to. Często zastanawialiśmy się czy to naprawdę jest możliwe. No, przekonał się o tym na własnej skórze.
- Miałam cię wskrzesić, a innego ciała nie było.-rzekła Lysteria, opierając się o bok Kifo.
- Ale czemu akurat kot?
- Bo tak.
- Lys, dziękuję.-powiedziałam. Ta popatrzyła na mnie, jak na wariatkę.
- Ja cię chyba nigdy nie zrozumiem. Ja cię obrażałam, biłam, groziłam ci śmiercią i zabierałam ci Zero, a ty nie jesteś na mnie zła i jeszcze mi dziękujesz. Jakaś wariatka z ciebie.
Zaśmiałam się.
- Może i masz rację.-Spojrzałam na Lucasa. Kot. To raczej nie jest jego wymarzone wcielenie.- Czy można by przywrócić mu dawną postać?
- Chyba tak. Ale musiałybyśmy znaleźć jego ciało.
Wstałam z kolan i wsiadłam na Takahiro. Lucas wskoczył mi na kolana.
- To spotkamy się na miejscu.-powiedziałam. Otworzył się przede mną portal i wlecieliśmy do niego. Zdążyłam tylko usłyszeć:
- Ale gdzie?
Przenieśliśmy się do miejsca mojego wcześniejszego życia. Zamek był w ruinie. Fosa zamarzła, a ogrody które tak bujnie tu rosły, obumarły. Powstrzymałam łzy. Moje dzieciństwo umarło razem z tym miejscem. Po 10 minutach i 43 sekundach Lysteria do nas dojechała. Była zielona i powstrzymywała się od wymiotów.
- Gdy mówiłam szybko, nie miałam na myśli prędkości dźwięku.-powiedziała. Próbowałam się nie uśmiechnąć.
- Rozdzielmy się. W ten sposób przeszukamy większy teren.-zaproponowałam. Zgodzili się.
- Ja biorę parter i lochy.-rzekła Lys.
- Ja górne piętra.
- No to mi zostaje dziedziniec i tereny wokół.-zgodziłam się. Rozeszliśmy się. Patrzyłam ze smutkiem na to pole bitwy. Porozrzucane zamarznięte ciała i kruki krążące nad tym miejscem. To było kiedyś zupełnie inne. Zaczęłam cicho śpiewać. Piosenka mówiła o radości, przepychu i miłości, które było w tym mieście. Rozglądałam się za ciałem Lucasa. Musiałam to znaleźć, ale zarazem bałam się go zobaczyć w takim stanie. Most zwodzony został zniszczony. Powoli szłam po lodzie. Poślizgnęłam się i wywróciłam. Przed sobą zobaczyłam twarz Lucasa. Krzyknęłam. Okazało się, że jego ciało zostało wrzucone do wody i gdy woda w fosie zamarzała to on razem z nią. Nie wyglądał jakby umarł. Bardziej jakby spał. Mocno czerwone włosy otaczały jego twarz, na głowie miał założone gogle. Oczy miał zamknięte.
- Lucas.-wyszeptałam. Wyjęłam sztylet ze specjalnej kieszeni w bucie i próbowałam rozciąć lód. Takahiro przyleciał do mnie i zaczął ogrzewać zamarzniętą wodę. Coraz łatwiej było mi kruszyć lód. Nagle usłyszałam krzyk Lysterii. Uniosłam głowę. Lysteria wiła się w uścisku ogromnego ogra. Wykrzykiwała przeróżne zaklęcia, ale one nic nie dawały. Wyciągnęłam saksy. Potwór dopiero teraz mnie zobaczył. Z przygłupim uśmiechem na ustach zaczął biec w moją stronę. Rzuciłam w niego saksą. Broń wbiła mu się głęboko w dłoń. Wypuścił Lysterię i zawył. Dziewczyna szybko do mnie dołączyła. Wyjęła miecz.
- Magia na niego nie działa.-powiedziała do mnie. Kiwnęłam potakująco.
- Więc walczymy bronią.
Ruszyłyśmy do walki. Byłyśmy jak dwie super maszyny do zabijania. Ogr nie miał szans. Dźgałyśmy go, uderzałyśmy i ciachałyśmy. Ogr próbował nas złapać, ale byłyśmy za szybkie.
- Elena, złap mnie za rękę.-rozkazała Lysteria. Zrobiłam to. Jak na komendę uniosłyśmy rękę. Z naszych palców zaczęła tryskać czysta energia. Śmierć i pioruny. Podejrzewam, że Anubis i Jupiter nam pomagali, ale i tak efekt był imponujący. Olbrzym zachwiał się i upadł. Nie przeżył tego.
- My to zrobiłyśmy?-nie wierzyła Lysteria.
- Chyba tak.
<cd. Lysterii>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz