- Uspokójcie się!-wykrzyknęłam. Spojrzeli na mnie.- Zachowujecie się jak banda idiotów!
Zrobili skruszone miny.
- To oni zaczęli.-mruknął Zero pod nosem.
- A co mnie to obchodzi?! Niedługo wojna, i jest chyba bardzo źle jeżeli muszę wam o tym przypominać!
Takahiro przyleciał do nas. Usiadł na ziemi i od razu zaczął ich uspokajać. Myślę, że robi to automatycznie.
- Takahiro!-ucieszył się Jupiter. Ptak podniósł głowę i zaskrzeczał.
- Dobra, masz rację, ale to wszystko ich wina.-powiedział Anubis oburzony. Uderzyłam się łapą w czoło.
- Ja zaraz oszaleje.
- Weź się chłopczyku do swojego pałacyku, a nie nam życie zatruwasz.-powiedział Rahmi. Ten to się nigdy nie zmieni. Lysteria nie mogła się zdecydować kogo zacząć ochrzaniać, czy Zero czy Anubisa. Była postronnym świadkiem. Aha, czyli ja sama na bandę baranów.
- Rahmi...-mój głos zabrzmiał złowrogo.
- Nikt nie będzie obrażał mojego kuzyna.-odparł. Przewróciłam oczami.
- Myślę, że Zero sam sobie doskonale poradzi. A może się mylę?
Coś burknął pod nosem i zamilkł.
- Anubisie, Jupiterze, czy macie jakiś konkretny cel w byciu.. Tutaj?-spytałam.
- Ja jestem tylko przyzwoitką.-Jupiter uniósł łapy w górę.
- A ja przyszedłem do Lysterii.-rzekł Anubis, przytulając się do niej. Jak widać czekał na reakcję Zero. Ten jednak nie zareagował. Zuch chłopak.
- A więc my do szczęścia nie jesteśmy wam potrzebni.
Zmieniłam się w człowieka i ciągnąc Zero i Rahmiego, wyszeptałam Lys do ucha:
- Nie dziękuj.
Miała zaskoczoną minę. Wzięłam chłopaków w najdalszy koniec dziedzińca.
- No moja krew.-ucieszył się Jupiter.
- Au, to boli.-jęczeli chłopcy. Dopiero gdy Lysteria i dwaj bogowie zniknęli nam z oczu to ich puściłam.
- Mogę już iść?-zapytał Rahmi.
- Nie-odparłam krótko. Zrobił niezadowoloną minę. W kilka minut ułożyłam dwa ,,pola,,.
- Pewnie zauważyłeś, że jak się denerwujesz to wzywasz burze?-zapytałam Rahmiego. Ten przytaknął.- Więc twoim zadaniem jest wytworzenie małej burzy i walenie piorunami w te słupy. A ty Zero masz to samo zrobić z ogniem.
- Ale ja nie umiem się od tak wkurzać.-zamarudził Rahmi. Nachyliłam się nad nim i powiedziałam:
- To pomyśl sobie, jak bardzo mnie nienawidzisz.
<cd. Zero, Rahmi i Lys>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz