sobota, 7 lutego 2015

Od Lysterii-c.d Eleny

-No całkiem nieźle ciociu.-powiedziałam do Eleny-Jednak uważam ,że do Robin Hooda Ci brakuje-Odparłam.-Patrz jak to się robi-dodałam biorąc łuk . Wyjęłam strzałę i przepołowiłam pierwszą ,drugą itd. Elena patrzyła na mnie z podziwem. (Co trwało raptem chwilę ,ale zdążyłam napawać się dumą i spojrzeć na nią z wyższością- oczywiście)
-Musisz się popisać prawda?
-Nie po prostu ty musisz poćwiczyć...
-Chwila ciociu? Co za pierdoły ty gadasz?!
-Jako córka Jupitera ,powinnaś to już zakapować.- Nagle upadłam. Spojrzałam przed siebie. Powodem mojego upadku był Anubis ,aktualnie leżący na mnie z jakąś śmieszną czapką. Wyglądał jak jakiś gimbus. Lekko zachichotałam. Anubis zarumienił się wstał, otrzepał koszulkę i pomógł mi wstać. Elena patrzyła na mnie jak na chorą psychicznie. Przytuliłam się do niego. Potem razem upadliśmy ,bo między nas ,,wskoczył" kolejny ,,ktoś". Mężczyzna koło 40 ,z karmelowymi włosami z siwizną.
-Anubis! Czy ty się przystawiasz do mojej wnuczki?- Jupiter. Elena wręcz odskoczyła do tyłu.
-Widzisz Lys dorobiłem się nawet przyzwoitki.-powiedział się i lekko uniósł prawy kącik ust. Odgarnął mi kosmyk włosów z twarzy. Teraz i ja i on dostaliśmy śnieżkami w twarz. Elena ,też dostała. Anubis odgarnął mi śnieg z twarzy. Zaśmiałam się.
-Jupiter ,tato! Jak ona może być ze mną spokrewniona?! Jest za głupia i zbyt chamska!-wydarła się Elena.
-Elena ,chyba mądrość ,jak u twojego braciszka Marsa dopiero w drugim pokoleniu-odparł złośliwie Jupiter.
-Ja Ci dam!-powiedziała Elena i strzeliła w niego strzałą ,która przeleciała przez jego ciało. Zaśmialiśmy się ,kiedy Jupiter rzucił w nią śnieżką ,a śnieg wręcz topił się na niej.
-Odwalcie się ode mnie boskie gówna
-O nie moja panno ,tak się nie będziesz zachowywać-odparł Jupiter zastawiając jej drogę.-Jesteś strasznie aspołeczna.- po chwili zorientowałam się ,że Anubis patrzy to na mnie ,to na Elenę z zastanowienie. Jego biała twarz niemal zlewała się ze śniegiem.
-Jesteście strasznie podobne do siebie- wypalił. I ja i Elena spojrzałyśmy na niego uważnie- No...-zdenerwował się i skrępował. Był bardzo nieśmiały.-No jesteście odważne i tak dalej...-odarł i szybko dodał- gdyby nie ten idiota Zero ,pewnie byście się przyjaźniły. Ale nie ,oczywiście wszystko musiało pójść inaczej. Ten dureń jak ja go niena...-nie dokończył ,bo zatkałam jego usta pocałunkiem. W tej samej chwili przybiegł Zero z kuzynem. Jak zwykle mam idealne wyczucie czasu. Zmienił się w człowieka i oderwał mnie od Anubisa.
-Co ty odpier******- powiedział patrząc raz na mnie ,raz na niego. Widziałam jak złość opanowuje boga śmierci ,ale starał się uspokoić. Nie wybuchnie.

<Zero?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz