- Naprawdę wyglądzasz jak rybka akwariowa.-mruknęłam. Dotknęłam łapą bańki. Była przyjemna w dotyku. Konsystencją trochę przypominała gumę. Zmieniłam się w człowieka i wzięłam bańkę w ręce.
- Co powiesz na jeden set?-spytałam się Lysterii. Uśmiechnęła się złowieszczo.
- Tak. Chce popatrzeć jak obrzyguje całe wnętrze.-oparła. Rahmi nadal próbował się wydostać.
- Hej, wypuście mnie!-krzyczał. Zgodnie to zignorowałyśmy. Przez następne kilka minut odbijałyśmy go sobie. Zrobił się cały zielony i z trudem powstrzymywał się od puszczenia pawia. I chyba po raz pierwszy w czymś się zgodziłam z Lys. I przy okazji Rahmi dostał za swoje.
- I jak, Rah? Masz już dosyć.-spytałam opierając się o bańkę.
- Nie nazywaj mnie tak!-wykrzyknął wściekły. Próbował z jeszcze większym zapałem rozwalić swoje więzienie. Dyszał ciężko, jego klatka piersiowa unosiła się w szybkim tempie.
- Dzidzia ma dosyć?-droczyłam się z nim.
- A wy się dziwicie, czemu nie lubię wader!-warknął.
- Bo są piekielnie inteligentne, mądre, ładne i zabawne? W przeciwieństwie do ciebie?-spytała Lysteria. Zaśmiałam się. Na polanę weszli Zero i Kaygi. Kaygi z lekko podkurczonymi ramionami, smętnie szedł koło Zero. Gdy zobaczyli Rahmiego słaniającego się na nogach, przerazili się.
- Co wy mu zrobiłyście?!-wykrzyknął Zero. Przewróciłam oczami. Lysteria odpowiedziała za mnie:
- Nie piekl się tak. Nauczyłyśmy go trochę szacunku. Nic mu nie jest.
- Wredne suki!-krzyknął Rahmi.
<Zero lub Rahmi, Lysteria>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz