wtorek, 3 lutego 2015

Od Lysterii- c.d Zero BlackFire

To były dobre czasy. Dzieciństwo. Ktoś otworzył dawno zamykane przedemną drzwi. Moje zdolności wzbudzały jednak kontrowersje. Byłam uznawana nie tylko za dar boga ,ale i za czarownicę. Wielu próbowało mnie zabić ,ale moje moce ukazywały się we właściwych momentach. Próby otrucia były daremne. Tajemniczo to co mogło mnie unicestwić łatwo się zapalało. Trudno było oficjalnie mnie skazać ,bo miałam w sumie 7 lat. No i do tego wychowywana przez król.
- Byłaś bezpieczna. Możesz być taka zawsze , już do końca. - Mars. Nie zauważyłam ,że moja duchowa ,, ja" stała między czterema ścianami zbliżającymi się do siebie. Boże ,jeżeli tu zginie ,zginę i w świecie żywych.
-Przyłącz się ,a nic Ci się nie stanie. - usłyszałam w głowie.
-Po moim trupie.- odparłam. Byłam w postaci człowieka.Pobiegłam do jednej z ścian. Próbowałam powstrzymać je , ale to nic nie dało. Belki ,gwoździe ,pręty. Wszytko na nic. Każdy przedmiot łamał się pod naporem ścian. Były metalowe i wysokie na 15 metrów. Śliskie jak szkło. Nie było mowy o wspinaczce. Próbowałam użyć mocy. Nie działały. Złowieszczy śmiech.
- po twoim tropie. Tu się zgodzę. -Spojrzałam w niebo. Myślałam ,że już nigdy go nie zobaczę. Nagle w głowie rozległ się miękki głos ,, che-dżi" Mimowolnie wymówiłam te słowa ,a ściany rozpadły się na wiele kawałków wyrzucając mnie w tył.
***
Obudziłam się z wizji. W głowie było tylko tajemnicze słowo. Zero spojrzał na mnie poturbowany ,leżąc pod ścianą.
- che-dżi*- powiedziałam cicho ,a ściania rozpadła się na kawałki. Wyrzucając nas w tył.

< Zero? Sorry totalny brak weny. >
*Egipskie zaklęcie oznaczające ,, niszczyć" Nawiązanie do późniejszych wydarzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz