sobota, 14 lutego 2015

Od Kasumi c.d Tyvsy

Przechadzałam się się lasem wraz z Kano w poszukiwaniu żywności. Mieliśmy następnie powiadomić resztę i razem zapolować. Gdyż w kuchni kończyła się żywność. Po jakimś czasie poczułam cudowną woń, była mi dobrze znana, aż za dobrze. Jednak była ciut inna, bardziej aromatyczna. Szturchnęłam czarnego kota który wpatrywał się w rudzika siedzącego na pobliskim drzewie. Wskazałam kierunek głową i ruszyliśmy.
~~•○•~~

Po niecałej godzinie oczom ukazał się zamek, byłam pewna ze właśnie z niego pochodzi zapach.
Po przekroczeniu bram, zauważyłam, ze zamek jest pusty, prawie pusty. Wiedziałam gdzie iść, mój węch był niezawodny. Naszym oczom ukazały się wielkie, zdobione, drzwi, które ktoś zostawił uchylone. Kazałam Kano zostać a sama wdarłam się do środka. Ujrzałam nikogo innego jak Tyvsę. Na początku się zdziwiłam ale potem z opanowaniem podeszłam do dziewczyny.Westchnęłam, to tłumaczyło dziwny aromat we krwi. Przybrałam postać człowieka i ściągnęłam alfę na ziemie.
Wyglądała spokojnie, tak jakby spała. Na rękach widoczne były czerwone szramy, przełknęłam ślinę.
-Kano, chodź tu.-zawołałam oschle. Po chwili w drzwiach pojawił się mój kot. Podszedł do nas już w formie człowieka.
-Czy ona...-urwał i spojrzał na mnie.
-Zanieśmy ją do watahy-postanowiłam i wstałam.
-Ale ty musisz ją wziąć-uśmiechnęłam się chamsko. Kano jękną ale podniósł dziewczynę i ruszył w stronę drzwi. Doszłam do niego i ruszyliśmy z powrotem do zamku w którym tymczasowo mieszkaliśmy.
~~•○•~~
Po długiej drodze, z wieloma postojami, dotarliśmy na miejsce. Przed drzwiami stał czarny basior wpatrując się swoimi czerwonymi ślepiami w Tyvsę niesioną przez mojego towarzysza.

<Maki?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz