środa, 11 lutego 2015

Od Rahmi'ego-c.d Eleny

Elena poszła, a Zero odparł złowrogo:
-Ty wszystko musisz popsuć!
-Ale o co ci chodzi-uniosłem jedną brew do góry.
-Nie ważne...-mruknął zirytowany, odchodząc-Chodź.
Wzruszyłem ramionami i ruszyłem za Zero. Szliśmy w milczeniu przez las. Po moim kuzynie było widać, że jest zły, ale to nie była moja wina! Chyba... Nie ogarniałem go. Po jakimś czasie doszliśmy na łąkę, gdzie widniało stado saren. Oblizałem się z uciechy, a Zero uśmiechnął się złowieszczo.
-Weźmiemy tego dużego samca, ok?-spytał się Zero-Jest najsmaczniejszy ze wszystkich, no nie?
-Uważam, że masz rację.-szepnąłem, uśmiechnięty-Ty mu zagrodzisz stronę z prawej, a ja z lewej. Chwilę się z nim pobawimy, a potem zabijemy. Co ty na to?
-Ok.
Zero poszedł w prawo, a ja w lewo. Gdy byliśmy gotowi, wyskoczyliśmy z ukrycia, biegnąc w stronę samca. Stado rzuciło się do ucieczki. Jak dobiegłem do samca, zagrodziłem mu drogę. Zawrócił i o mało co nie wpadł na Zero. Zaśmiałem się. Stado uciekło, zostaliśmy tylko my i samiec. Zaczęliśmy się z nim ,,bawić''. Skakaliśmy na nim, pobiegaliśmy sobie trochę i takie typu rzeczy. Gdy nam się znudziło, powaliliśmy go na ziemię.
-Ty go zabij.-oznajmił Zero-To będzie takie powitanie w watasze.-uśmiechnął się.
-Jak sobie tego życzysz...-schyliłem się w stronę szyi samca-Spełnię twoje marzenie...
Nasza ofiara patrzyła na mnie błagalnie, ale ja to zignorowałem. Już miałem zakończyć jego, żywot lecz usłyszałem znany mi głos:
-Cześć Rahmi! Cześć Zero!
Otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia.
~~Nie to nie może być prawda...
Zero też osłupiał, tylko nasze przyszłe jedzenie nie wiedziało co się dzieję. Szybkim ruchem, wyprostowałem się i spojrzałem w stronę lasu z lekko otwartym pyskiem. Wtedy ofiara wyrwała się z ucisku Zero i uciekła. Mój kuzyn nawet na to nie zwrócił uwagi, patrzył się w stronę lasu, tak samo jak ja. Po 5 sekundach, wyszedł z niego mój brat-Kaigy, wraz z Eleną.
-Rahmi, ty żyjesz?!-ucieszył się, a ja wręcz przeciwnie.
W środku poczułem odrazę i nienawiść. Zmrużyłem oczy, obróciłem się na pięcie i szybkim krokiem oddaliłem się. Niebo pociemniało. Kaigy podążył za mną.
-Odwal się!-warknąłem do niego, a on to zignorował.
Przyśpieszyłem, a ten c**j zrobił to samo. Dogonił mnie i dotknął moje ramię. Odwróciłem głowę i chciałem go ugryźć w łapę, ale odskoczył w porę, niestety. Podążyłem dalej przed siebie.
-Chłopie ogarnij się!-Kaigy zmrużył oczy.
-Idź sobie!
Brat znowu ruszył za mną.
-Rahmi ja się chcę z tobą pogodzić...-oznajmił.
-G***o mnie to obchodzi co ty chcesz a czego nie!-przerwałem mu.
W tym momencie zaczął padać deszcz. Świetnie.
-Wiem dlaczego masz, akurat takie moce....-powiedział.
-K***a, mówiłem, żebyś s**********ł!-warknąłem-W dodatku ty też masz moce, tak jak Zero i Sketch. To rodzinne, LOGICZNE!
-Rahmi posłuchaj...
-Won! Nie mam zamiaru cię słuchać, idioto!
Pobiegłem w stronę lasu.

<Elena?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz