Elena jest głupia i nie wie jak jej moc wpływa na innych. Teoretycznie sama zmuszała mnie do przystąpienia sobie sztyletu do gardła. Chciałam go odciągnąć ,ale nie umiałam. Teraz wariatka okladala mnie pięściami. Boże ratuj! Nagle Zero upadł i zemdlał.
- Zabiłaś go! Jesteś zła! - opanował mnie stoicki spokój i wiedziałam co zrobić. Przyłożyłam ucho do jego klatki piersiowej. Kotlujace się emocje wykluczaly się nawzajem.
- Elena ,to ty .
- Co ja znowu na mnie zwalasz? Nienawidzę Cię! - dyplomacje mam chyba po dziadku i dopiero teraz mi się ,, włączyła" dzięki Jupiter? Wydaje mi się ,że i jego Elena omamila chociaż to jest trudne nawet do wyobrażenia.
- Twoje pole emocjonalne zaburzylo jego uczucia. Wprowadziłas nienawiść i złość do spokojnego serca co powoduje mdlenie. Teraz wpłynę do ,,jego srodka i je wyczyscze.-odparlam. Wadera byla wsciekla. Coz jej problem. Zmienilam sie w wode i znalazlam sie srodku. Bardzo dziwne uczucie. Cholera ,geniuszem nnie jestem jednak wydaje mi sie,ze emoje to nie sa kolorowe mistury. Różowa biala oraz zielona. Obokwidzilam czarna i czerwona. Nienawisc i wscieklosc.Elena ma zly wplyw na środowisko. Zebralam tamte i wyszlam na zewnatrz. Elena patrzyla namnie. Wyplulam substancje ,a ona otworzyla szerokooczy ,gdy te powrocily do niej. Zero jenak nadal pzostawal w uspieniu. Co z nim jest?
-Jak tyto zobilas?Przeceż to byly aury! Ty tego nie umiesz!- powiedziala ze wsciekloscia.
-Mam cos po dziadku- odpowiedzialam-Jupiterze.
-No tak nie moge byc wyjatkow ,prawda! Ty tez to umesz! Masz w sobie 4 bogow ,a nawet 5! Gaya ,Jupiter ,Ice ,Mars i Neptune. Spokoj ,madrosc ,skupienie ,walecznosc i odwage! Masz wszystko! Puff.- Zero nadl nie wtal.-I dotego bezczelnemmi go kradniesz!
-Zamierzam to odwrucic.Jedynym odwrotem jest smierc-pojawil sie kolo mnie przeklety sztylet. Zabezbieczenie Merurego ,gdyby chcial zabic Venus. Zlapalamgo w rece.
-Ty oszalalas prawda? Ty chcesz sie zbic abym byla szczesliwa? Rzepraszam... za wszystko...nie rob tego -jasne!-wrzasnela.
- Twoje slowa nie maja dla mnie wartosci ,bo sa puste i bewartosciowe.- pwiedzialam i przebiam sie na wylot.
***
Hej Maki. Chyba przyszlo Ci mnie osadzic.-powiedzialam do partnera Tyvsy.-no takbede sobie gnic w piekielku.. Jej.
-To nie jest twoj czas. Masz przed soba zycie.
-Pzeciez stad nikt nie wraca.
-Tyvsa wrocila.
-Ja nie jestem boginia.
-Odegrasz wazna role podczasz wojny,w koncu jestes wybrancem tak jak ja.
-Maki ja niezyje!
-Zyjesz. Zabilas sie z zalu. Nie powinnas. Niedlugo zostanie Ci dane szczesie.
-O co chodzi?
_pragnelas milosci ,zdobedziez ja. Nie tylko odwzajemnionej ,ale i rodzicielskiej. Musisz sie sprzymierzyc z Elena co bedzie trudnE ale konieczne.-zaczelam wznosic sie w powetrze. Moja dusza opuszczala zaswiaty co bylo niemozliwe.
-Oco chodz?
-Dowiez sie w swoim czasie-powiedzial basior znikajac mi z pola widzenia...
***
Otworzylam oczy. Zaczelam dlawic sie powietrzem. Elen i Zero stali nademna.
-Boze ona zyje-krzyknal basior
_wyjmij z niej ten sztylet Elena-rana szybko sie zarosla. Obydwoje patrzyli na mnie zmieszani. No tak nie na co dzien ktos ozywa. Szczegolnie dziwnie patrzyla na mnie Elena.
-To dobrze ,ze sie kochacie zyjcie sobie szczesliwie i tyle.- powiedzialam z bolem glowy ,po czym zwymiotowalam. Uroczo. Nie ma to jak. Obserwowanie wracajacej do zycia i rzygajacej wadery musi byc pasjonujace.
-Ty zyjesz!- powiedzial przytulajac mnie basior. Zdziwilo mnie to w koncu moja smierc miala przelamac wiezy eliksiru. O co chodzi? Spojrzalam na Elene.
-Zero odsun sie od niej-poprosila ,a ten niechetnie to zrobil.- Masz bardzo dziwna aure. Takiej jeszcze nie widzialam. Jakby blyszczaca, z chierogliafami. Czarna te chieroglify oznaczają Anubisa...
- Odpowiedziała zdziwiona. Nagle zbladla i usiadła na ziemi. Spojrzałam na nią uważnie.
-Masz w sobie dziecko egipskiego boga śmierci. Ożywienie miało swoją cenę. - jeszcze raz na nią spojrzałam i zrobiło się ciemno. Wizja ,czy omdlenia?
<Elena , Zero? >
Przepraszam za brak liter i znakow polskich , ale mam problem z klawiatura.
OdpowiedzUsuń~Lysteria