Dusza Lucasa zaczęła napływać do jego ciała. Kotek przewrócił się na bok i już nie poruszył. Nagle Lucas(już jako człowiek) usiadł zdumiony i odetchnął. Pomacał się po głowie i sprawdził czy wszystko jest na swoim miejscu. Przejrzał się wokoło i wstał. Ściągnął podziurawioną kolczugę. Zaczął normalnie oddychać.
- Przez chwilę myślałem, że znowu mnie zabierasz.-powiedział do Anubisa.
- Nie. Nie wiem jeszcze o co chodzi, ale masz jakąś rolę do odegrania.-odpowiedział. Pogłaskał Lysterię po głowie i zwrócił się do mnie:
- Ma wrócić bezpiecznie.
- Sama sobie poradzę.-warknęła.
- Ta. Z rozplutymi flakami i wypływającą śledzioną. Na pewno sobie poradzisz.-powiedziałam z sarkazmem.
- A żebyś wiedziała!
Jednak widać było, że jest bardzo słaba. Anubis zniknął. Lucas nadal nie mógł dojść do siebie. A Lysteria była prawie po drugiej śmierci. Idealny poranek na herbatkę. Zawołałam Takahiro i Kifo. Mroczny koń wyczuwając że coś się dzieje z jego panią, zarżał niespokojnie. Ta próbowała go uspokoić.
- Lysteria, jesteś bardzo słaba. Polecisz na feniksie.
- Nie chcę!-zaprotestowała.
- Koński chód może cię poturbować. A Kifo raczej nie należy do tych.. Spokojniejszych. A zresztą to tylko na chwilę.
Przez kolejne 10 minut wykłócała się ze mną. Kosztowało mnie to użycie całego zapasu ripost i argumentów ale się opłaciło. Wsiadła na grzbiet mojego towarzysza.
- Takahiro, leć przez portal do lecznicy. Tylko szybko.-rozkazałam. Feniks odleciał z zasypiającą Lysterią.
- A to znaczy, że my jedziemy na koniu.-powiedział Lucas. Chyba było mu już lepiej. Kiwnęłam niechętnie głową. Od Kifo aż cuchnęło śmiercią. Wsiadłam mu na grzbiet. Lucas usadowił się za mną.
- Do lecznicy. Może być nawet z prędkością dźwięku.
Koń pobiegł przed siebie. Prędkość była oszałamiająca. Ale nawet mi się to podobało. Co z tego że pod koniec prawie puściłam pawia. Gdy byliśmy już na miejscu pobiegliśmy szukać Lys. Anubis by mnie chyba zabił gdybym tego nie zrobiła. Znaleźliśmy ją śpiącą w jednym z lekarskich łóżek. Usiadłam obok i czekałam. Lucas przysiadł obok mnie i zasnął opierając się o moje nogi.
<cd. Lys>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz