Lysteria. To taki trudny przypadek. Nie lubiłam jej, ale szanowałam. I jeszcze to. Anubis. Bóg Śmierci. Cudnie.
- To niebezpieczne. Lysteria gromadzi w sobie zbyt wiele sprzecznych mocy. Zbyt dużo.-wyszeptałam przerażona. Przecież ona może od tego wszystkiego wybuchnąć albo zostać pozbawiona rozumu. Jakby na potwierdzenie tego, Lysteria zemdlała. Podbiegłam do niej. Przywołałam do siebie Takahiro.
- Musisz mi pomóc.-poprosiłam. Położyłam jej łapę na głowie. Takahiro również.
- Co zamierzasz zrobić?-zapytał mnie Zero. Chyba Eliksir przestał działać.
- Spokój. Zaburzasz mi pole.
Zamknęłam oczy. Musiałam ją stamtąd wyciągnąć.
,, Jupiterze." Poczułam w sobie moc boga. Powoli przebijaliśmy się przez jej barierę emocjonalną. Nagle znalazłam się w czarnej pustce. Była tam Lysteria i Anubis. Chyba weszłam w jej wizję.
- Jak się czujesz po śmierci?-zapytał ją Anubis.
- Sprowadź mnie z powrotem!-odkrzyknęła. Czułam, że nie powinno mnie tutaj być. Nagle bóg mnie zauważył. Uśmiechnął się szyderczo. Raczej nie przypominał mi miłego pana w samochodzie z lodami. Wykonał prawie niezauważalny ruch łapą, popędziłam w powietrzu w jego stronę. Próbowałam się wyswabodzić. Trzymał mnie mocno.
- Co ty tu robisz?!-zdziwiła się wadera.
- Mhm... Jesteś od Jupitera. Tylu rzeczy o sobie nie wiesz.-mówił Anubis jedwabistym głosem, nie zważając na protesty Lysterii.
- Wiem o sobie wszystko.-zaprzeczyłam.
- Czyżby?-Bóg uniósł brew.- A wiedziałaś, że byłaś człowiekiem w poprzednim życiu? Albo że masz większą moc niż zwykła kapłanka? Albo..-Tu na jego usta wypłynął okrutny uśmiech.-...że twój ojczulek zapłacił mi bym pozwolił ci wyjść ze świata umarłych, tylko że pod inną postacią? Nie, tego nie wiedziałaś. A co do ciebie, Lys, my porozmawiamy sobie później.
Świat zawirował i znowu byłyśmy w swoim ciele.
- O Boże, już myślałem, że nie wrócicie.-rzekł Zero z wielką ulgą. Lysteria, po raz pierwszy i prawdopodobnie ostatni, spojrzała na mnie z wdzięcznością.
- Ważne, że żyjemy.-powiedziałam.
<Zero i Lysteria>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz