Czułam na gardle nóż. Jednak nie bałam się. W tej chwili nawet chciałam umrzeć.
- No dawaj. Zabij mnie. Tylko to potrafisz. Zabijać i niszczyć.
Widać było, że ostatkiem woli powstrzymuje się od wbicia mi w gardło broni. Cała krew odpłynęła jej z twarzy. Wzmocniła nacisk.
- Zamknij się!-wykrzyknęła.- Ty nie czujesz tego co ja!
- Właśnie czuję!
- Nie.-wysyczała mi do ucha. Zamachnęła się, chcąc zakończyć moje życie. Popatrzyłam na nią tylko stalowym wzrokiem. Gdy ostrze mnie dotknęło, z mojego ciała coś wyskoczyło. Ognisty ptak. Potrącił sztylet tak, że wypadł jej z ręki. Przed nami utworzył się przepiękny feniks.
- To się nazywa wyczucie czasu.-powiedział Jupiter z zadowoleniem.
- To ty?-zapytałam.
- To mój towarzysz. Na czas nieokreślony oddaje go tobie. No i trzeba było nauczyć tą wredną małpę trochę szacunku.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Lysteria patrzyła na feniksa z przerażeniem. Potem spojrzała na mnie.
- Co to jest?!
- To Takahiro. Towarzysz Jupitera, a teraz aktualnie.. Jakby ci to powiedzieć, mój.
- Co?!!
- Teraz równie dobrze mogłabym cię zabić. Ale nie zrobię tego. Może dlatego, że nie mogę. Ale też dlatego, że Zero cię lubi. Byłoby mu przykro, gdybyś nie żyła. No.. I ja mam jeszcze jakiś honor.
Takahiro był dość sporych rozmiarów. Wsiadłam mu na grzbiet.
- Na górę.-rozkazałam. Feniks wyleciał przez drzwi. Był naprawdę szybki. Chwilę potem byliśmy na górze. Cieszyłam się świeżym powietrzem. Takahiro wysadził mnie na jakiejś gałęzi i sam usiadł obok. Spojrzałam na zamek. Sterta brudnych cegieł.
- Lysteria jest okropna. Nie dość, że ją przeprosiłam to jeszcze ta chcę mnie zabić.
Złość powoli we mnie gasła. Czerwone opary wsysał feniks.
- Jesteś zła.-powiedział. Nie wiedziałam że umie.
- Tak. Ona mnie nienawidzi. I jest wredna i niemiła. Może dlatego nie ma przyjaciół.
Takahiro przekrzywił głowę.
- Ale nawet mi jej szkoda.
- To dobrze.
- Właśnie nie! Nie mogę jej tak nienawidzić, jak ona mnie. To nie są równe szanse.
Czyżbym widziała lekki uśmiech?
- Niedługo ją bardzo znienawidzisz.
- Co? Czemu?
Feniks spojrzał w dół. A na dole Lysteria całowała się z Zero! Czułam wirującą we mnie złość. Ale było w tym coś dziwnego. Aura Zero nie była normalna. Była różowa. Zeskoczyłam na dół i szybko do nich podbiegłam. To było gorsze od wszystkich katusz. Jakby ktoś wyrwał ci serce, wbił w nie sztylet i powoli okręcał nad ogniem. Takahiro miał rację. Znienawidziłam ją. I jeszcze trzymała pusty flakonik. Elementy układanki złączyły się w mojej głowie.
- Ty potworze!-krzyknęłam rzucając się na nią.- Zabiłaś go!
- Zrobiłam co?
- Zabiłaś!
Zaczęłam okładać ją ciosami.
- Ty chyba nie zapoznałaś się z Eliksirem Miłosnym!
- O co ci chodzi, idiotko!?
- Zmusiłaś go do czegoś, czego nie chciał!
- A co ty byś zrobiła na moim miejscu?!
- Na pewno nie to! Uwierz mi, wiele razy chciałam podać mu Eliksir Miłosny by mieć pewność, że nie pokocha kogoś innego. Ale nie zrobiłam tego. Wolałam żyć w niepewności, niż naginać jego osobowość. Ale ty.. Raz nie wygrałaś, więc musiałaś go truć tym paskudztwem! Jesteś egoistką! Myślisz tylko o sobie!
<cd. Lysterii i Zero>
Rezerwacja dokończenia dla Lysterii
Udajmy, że się nie namieszało... xD
Alfa,Tyvsa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz