Nie wiedziałam ,że Killer jest tak miły. W sumie gadałam z nim tylko raz ,i tylko po to by zawołać go na zebranie.
- Fajnie ,że w ogóle zwracasz na to uwagę- odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
- Wszyscy są wobec mnie fałszywi! Czy naprawdę ta czaszka ,jest taka okropna?!
- Nie nie bierz tego do siebie! Po prostu jestem w podłym nastroju i tyle- powiedziałam po czym westchnęłam.
- Spoko- odparł. - Mogę dotknąć? - spytał wskazując na konia.
- Jasne ,nie ma problemu- basior podszedł do ogiera ,który w ostatniej chwili odskoczył i pokazał rogi oraz skrzydła.
- łoł łoł łoł- powiedział odskakując. Spiorunowałam ogiera wzrokiem.
~Co Ci odbiło? Chciałeś go zabić?!
~On ma w sobie Marsa! Dziwisz mi się?
~Też mam w sobie Marsa!
~To jest co innego.
- Przepraszam Killer. Mój koń się przestraszył i tyle. Jest w pełni normalny. - powiedziałam.
- Twój koń ma nietoperze skrzydła ,czarne ,ostre jak żyletki rogi kolce na nogach ,a ty uważasz ,że jest normalny?!
- Y yyy... to była przemiana... Przestraszył się...
- Zapomniałem mam czaszkę zamiast łba. - powiedział ze smutkiem i zawodem w głosie. Zrobiło mi się go żal.
- Nie to nie to. On czuje w tobie Marsa. Konie się go boją...
- No tak ,w końcu od niego dostałem tę piękną czaszkę.
- Przykro mi ,że mój ojciec Cię tak urządził. - odpowiedziałam z poczuciem winy.
- ...
<Killer?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz